W czasie gdy kolejna wojna koreańska wisi na włosku, najwięksi dystrybutorzy i partnerzy takich firm jak Samsung i LG Electronics szykują się na najgorsze. Kolejny konflikt w tym regionie mógłby spowodować światowy kryzys na rynku elektroniki, szczególnie przez problemy z dostępnością ekranów i telefonów komórkowych.
Prowokacja przeprowadzona przez Koreę Północną kilka dni temu może mieć bardzo poważne skutki także dla nas. Korea Południowa jest jedynym z większych producentów elektroniki na świecie, i wojna oznaczałaby nagły brak telewizorów, monitorów, komputerów przenośnych oraz telefonów. Dystrybutorzy czując okres świąteczny na karku nie chcą czekać na rozwój sytuacji i już teraz wykupują wyżej wymienione urządzenia w gigantycznych ilościach.
Korea Południowa jest domem dwóch największych producentów wyświetlaczy – Samsunga i LG Electronics. Te dwa koncerny boją się o swoje zapasy magazynowe, a także o problem z ewentualnym transportem swych produktów podczas wojny. Wtedy należy raczej sądzić, iż niewielu ludzi będzie ryzykować swe życie tylko po to, by wysłać kilka ciężarówek z telewizorami za granicę. Ich produkcja zostanie po prostu wstrzymana.
Brak towarów pociągnie ze sobą wzrost cen, na czym korzystać będą producenci z Chin oraz Tajwanu. Niestety, ich moce produkcyjne nie są na tyle duże, by w pełni zaspokoić popyt całego świata, co w rezultacie spowoduje wzrost cen wszystkich produktów elektronicznych. I mówimy tu o wysokich wzrostach, rzędu kilkudziesięciu procent.
Z prognoz przygotowanych jeszcze przed koreańskim konfliktem wynika, iż tylko co trzeci wyświetlacz wyprodukowany w przyszłym roku będzie pochodził z Tajwanu. Największy producent z tamtego regionu, AU Optronics, produkuje sześć razy mniej wyświetlaczy niż firmy Samsung oraz LG łącznie.
Źródło: TechConnect